Exposé przez wielu menedżerów uważane jest za bardzo wymagający emocjonalnie moment w ich karierze. Są tacy, którzy nie podejmują się przedstawienia swoich wartości zespołowi. I – jak twierdzą – nie zauważają negatywnych skutków tej decyzji. Pytanie zatem – czy w ogóle warto skupiać się na exposé, skoro jest często powodem stresu tak dla szefa, jak i dla zespołu?
Co możemy zyskać, a co stracić korzystając lub nie z tego narzędzia menedżerskiego?
Dlaczego napisałam, że exposé może być krępujące również dla zespołu? Otóż widzę tu pewną korelację ze światem aktorskim, jak również szerokim tematem wystąpień publicznych. A exposé do takich przecież należy. Ostatnio usłyszałam ciekawe zdanie w kontekście aktorstwa – „jak się aktor wstydzi, to i widz się wstydzi”. Chodzi oczywiście o ładunek emocjonalny, który przekazujemy odbiorcom – jeśli nie jesteśmy wystarczająco przygotowani, nie „czujemy” tej formy komunikatu, krępujemy się mówić o swoich wartościach…zespół to wyczuje i przejmie nasze rozterki.
Tak ważne jest przygotowanie się i merytoryczne, i mentalne do tego zadania.
Jakie mogą być powody tego, że exposé uznamy za sytuację dla nas niekomfortową?
Różne. Złożone. Czy racjonalne? Oceńcie sami. Na przykład:
rzadko to robimy – zarządzamy zespołem wiele lat/ nie mamy zmian w zespole/ znamy się wszyscy bardzo dobrze (co nie znaczy, że exposé nie jest potrzebne);
nie zastanawialiśmy się, jaki jest nasz system wartości – żyjemy w takim pędzie, że czasu na refleksję brak (najwyższy czas na refleksję!);
awansowaliśmy z grona kolegów i koleżanek – i jak ja mam teraz wygłaszać przed nimi exposé, jeśli nadal traktują mnie jak kolegę? (exposé może pomóc rozgraniczyć obie role);
przekonanie o wprowadzeniu przez exposé zbytniej powagi w relacje - u mnie w zespole to się nie sprawdzi, wszyscy jesteśmy na luzie (exposé to nie dekalog, może mieć bardziej i mniej formalny wydźwięk);
obawa przed negatywnym odbiorem: nie wiem, jak zareagują członkowie mojego zespołu – a jak mnie wyśmieją? (strach ma wielkie oczy);
To jak jest z tym exposé? Warto, czy nie warto je oswajać?
Każda akademia dla liderów, każde szkolenie związane ze szlifowaniem warsztatu szefa zawiera ten punkt. Exposé jest wdzięcznym tematem ćwiczeń na sali szkoleniowej, czy w breakout rooms w rzeczywistości pracy zdalnej.
Artur Dzięgielewski nie ma wątpliwości: - Exposé nowego lidera każdego zespołu powinno być elementem obowiązkowym.
Zdecydowanie ułatwia ono dobry start współpracy, wpływa na rozwój pozytywnych relacji oraz usprawnia początkową i dalszą komunikację na linii przełożony-pracownik. – dodaje.
Exposé to dobry punkt wyjścia – i dla lidera, i dla zespołu.
Obie strony mogą się nań powoływać podczas dalszej współpracy. Dobrze, jeśli lider prześle każdemu uczestnikowi treść exposé. Dzięki temu system wartości ma szansę na stanie się wspólnym mianownikiem. Pracownicy zyskują jasność co do oczekiwań przełożonego, jednocześnie sam lider podtrzymuje to, co zadeklarował. Oczywiście, exposé może ulegać ewolucyjnym zmianom – najważniejsze wtedy jest poinformowanie zespołu, najlepiej w formie…exposé.
Z wypowiedzi Artura Dzięgielewskiego dowiadujemy się również o bardzo interesującym aspekcie exposé. - Autoprezentacja powinna jednak być nie tylko streszczeniem życiorysu zawodowego, czy wyliczeniem oczekiwań lidera wobec zespołu, wskazane jest też by posiadała tzw. ludzką twarz. Co to znaczy?
Warto by exposé zawierało elementy pozazawodowe, jak chociażby zainteresowania, formy spędzania czasu wolnego i co najważniejsze - propozycje wsparcia pracowników przez nowego lidera – wyjaśnia Artur Dzięgielewski.
Wplatając informacje o hobby, o tym, jak spędzamy wolny czas, albo o tym, że być może dopiero uczymy się odpoczywać, spowodujemy, że nowy zespół łaskawszym okiem spojrzy na nowego szefa. Pamiętajmy, że ten zespół jeszcze nas nie zna, nie wie, czego może się po nas spodziewać. Możliwe, że do uszu członków zespołu dotarły niesprawdzone wieści o tym, że nowy szef jest bardzo, ale to bardzo wymagający…Pokazując siebie w kontekście poza zawodowym obniżamy poziom obaw towarzyszący wszystkim uczestnikom spotkania.
Exposé jest trochę jak pierwsze wrażenie – należy postarać się, by było jak najlepsze.
Bo buduje się w ten sposób zaufanie i relacje. Przytoczę kolejny fragment wypowiedzi Artura Dzięgielewskiego obrazujący uzyskanie zgoła odmiennego efektu przez nowego przełożonego, czyli postawienie grubego muru pomiędzy szefem a zespołem: - Ze swojej kariery zawodowej w głowie mam kilka exposé byłych szefów. Zdanie jednego z nich tkwi mi w głowie do dziś. Pamiętam dzień, gdy na spotkaniu zespołu opiekunów klienta pojawił się nowy kierownik, wtoczył się niczym cyborg na salę i rozpoczął wystąpienie: "nazywam się tak i tak, jestem nowym dyrektorem regionu i zatrudniono mnie byście zaczęli robić wyniki, i ja do tego doprowadzę".
Wyrazy twarzy mojej i zespołu były bezcenne. To nie było ludzkie exposé, szef nie wzbudził zaufania wśród zespołu, a wyniki wcale nie były lepsze. Odszedł po kilku miesiącach. Dlaczego? Bo jaki początek, taka dalsza współpraca – puentuje Artur. I dodaje: - W związku z tym lider musi zadbać o zespół już od pierwszych chwil współpracy. Pierwsze wystąpienie przed zespołem by odniosło zakładany skutek powinno być przemyślane i dobrze przygotowane.
Swoim trudnym doświadczeniem sprzed lat, a związanym z wygłoszeniem exposé przez początkującego menedżera, podzielił się z nami Mariusz Tarnowiecki. - Najbardziej pamiętne negatywne doświadczenie z exposé wiąże się z pierwszą rozmową z moim zespołem, świeżo po zatrudnieniu, lata temu. Przed samym spotkaniem zostałem poproszony na stronę przez mojego ówczesnego szefa i dostałem komunikat, który brzmiał następująco: - Panie Mariuszu, ludzie na pewno myślą, że został Pan zatrudniony "po znajomości". Milczałem zdezorientowany (no bo dlaczego mieliby tak myśleć?). - Ale to bardzo dobrze niech tak myślą będą Pana bardziej szanować!
I szczerze mówiąc to ugotowało moje exposé. Wszedłem do sali i zdołałem tylko wydukać jakieś banały w stylu: „cieszę się, że możemy razem pracować...”
Byłem niedoświadczony, a taki wstęp zadecydowanie mi nie pomógł. Zamiast przedstawić zasady naszej współpracy na pierwszym spotkaniu i odnosić się do nich przy następnych okazjach, musiałem wypracowywać wszystko mozolnie podczas kolejnych miesięcy wspólnej pracy.
Jakie powinno zatem być dobre exposé?
Dopasowane jeśli chodzi o stopień formalności do danej organizacji. Powinno być dobrze przygotowane i osoba, która ma je wygłosić powinna być do niego dobrze przygotowana. Warto pytać o feedback członków rodziny, nagrać swoje wystąpienie telefonem, obejrzeć je z zaufaną osobą, która doradzi lub zasugeruje zmiany.
Wracając do historii Mariusza Tarnowieckiego – sytuacja z „ugotowanym” exposé posłużyła jako cenna nauka na przyszłość i znalazła jeszcze jedno zastosowanie. - Ta historia jednak nie wydarzyła się na marne ponieważ pozwoliła mi dużo bardziej docenić exposé mojego kolejnego szefa, w którym mówił o małpach (nawiązanie do książki Blancharda o delegowaniu zadań :)), autonomii, odpowiedzialności i zaufaniu. W zasadzie to są filary naszej współpracy po dzień dzisiejszy, więc chyba udało mu się zrobić skuteczne exposé. – z uśmiechem mówi Mariusz.
Niech każde słowo wystąpienia będzie tym właściwym – autentyczność sprzyja mówcom.
Według Artura Dzięgielewskiego: - Skuteczne exposé to takie, którym lider pozyska zespół do współpracy, a mówiąc innymi słowy – wzbudzi zaufanie jego członków. Po wygłoszeniu exposé warto również przeznaczyć czas na pytania od pracowników, aby rozwiać ich wątpliwości, a niejednokrotnie obniżyć poziom stresu spowodowanego przyjściem nowego przełożonego.
Dobry lider to taki, który jest częścią zespołu, a nie stoi ponad nim, czy obok niego.
I o tym należy pamiętać podczas wygłaszania exposé.
Powodzenia w oswajaniu tego tematu!
Autorzy: Artur Dzięgielewski, Mariusz Tarnowiecki, Ewa Kirsz
Comments