Drodzy Przyjaciele,
zapraszamy Was na kolejny wywiad z doświadczoną Menedżerką w ramach Manage or Die Interview. Dzisiaj Gościnią naszego cyklu (15 odkryć menedżerskich) jest dr inż. Anna Motylska-Kuźma, liderka z obszaru edukacji, Prodziekan Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu w obszarze kierunków biznesowych, administracji i bezpieczeństwa. Autorka wielu artykułów i publikacji z zakresu zarządzania finansami i decyzji finansowych ze szczególnym uwzględnieniem ryzyka finansowego, zarządzania wartością i innowacyjnych źródeł finansowania działalności gospodarczej, w obszarze korporacyjnym, ale również firm rodzinnych.
Jakie są najważniejsze wartości, którymi kierujesz się w życiu zawodowym?
Pierwszą i chyba najważniejszą wartością, a zarazem najtrudniejszą w relacjach międzyludzkich i międzypracowniczych, jest dla mnie szczerość – taka wprost, ale również w szerszym ujęciu. Szczerość nie tylko w tym, co się mówi, myśli, ale również w tym co się robi. I nie stawiałabym jednej ponad drugą. Umiejętność nie tylko powiedzenia wprost czy pokazania, co jest super i co jest złe, ale przede wszystkim umiejętność przyjęcia takiego komunikatu od innych. Bez poczucia obrazy, bez szukania wymówek czy szukania winnych wokół siebie.
Ludzie generalnie nie lubią szczerości, bo boją się konsekwencji, ale z drugiej strony nie są kompletnie przygotowani na przyjęcie szczerego komunikatu od innych.
Wolą zakłamywać rzeczywistość, bo tak jest łatwiej. Dlatego tak ważna jest dla mnie ta szczerość, choć niektórzy nazwaliby to raczej uczciwością.
Jaki był przełomowy moment w Twojej karierze zawodowej?
Myślę, że takich momentów było przynajmniej kilka i każdy przyniósł mi jakąś wartość. Jednak, gdybym miała wymienić ten najważniejszy, to skupiłabym się na dwóch momentach.
Pierwszy nastąpił dość szybko, bo zaraz na końcu moich studiów, gdy zamiast bardzo kuszącej oferty pracy dla jednej z czołowych firm doradczych, wybrałam pozostanie na studiach doktoranckich i wkroczenie na ścieżkę kariery naukowej. To nie było łatwe, bo widząc jak inni moi znajomi robili błyskotliwe kariery i nie martwili się o swój podstawowy byt, zarabiając wielokrotnie więcej, ja zmagałam się z „kagankiem oświaty” i pytaniem czy realizacja marzeń warta jest takich wyrzeczeń? Dziś patrzę na to z uśmiechem i powtarzam – warto.
Drugi „przełom”, to moment, gdy zajmując stanowisko Dziekana jednej z Uczelni, po jej przejęciu przez inną, zostałam „zdegradowana” do poziomu zwykłego pracownika naukowo – dydaktycznego. Nikt ze mną nie rozmawiał, nikt nie wyjaśnił skąd taka decyzja, nikt nie powiedział, co było nie tak. Dostałam gotową nową umowę i pytanie, czy ją podpisuję czy nie. Ale jak to – pytałam, dlaczego? W „odwecie” rozesłałam swoje CV, przechodziłam rozmowy kwalifikacyjne i gdy już miałam podpisywać nową umowę o pracę zupełnie poza światem uczelnianym, przypomniałam sobie po co zostałam właśnie na uczelni.
Zrozumiałam, że to nie stanowisko definiowało kim jestem, że to nie ono stanowiło cel.
Jak z biegiem czasu zmienił się Twój styl zarządzania i dlaczego?
Zawsze bardzo dużo wymagałam od siebie. Jednak na początku swojej przygody z zarządzaniem ludźmi oczekiwałam od innych takiej samej postawy.
Dopiero z biegiem czasu zaczęłam nie tylko tolerować, ale przede wszystkim rozumieć i próbować zaakceptować różne potrzeby, możliwości, motywacje, itp. Nie oznacza to, że mniej wymagam, ale to czego wymagam jest bardziej dostosowane do konkretnej osoby. Praca na uczelni, szczególnie w obszarze badań naukowych, ma tą zaletę, że w większości przypadków można sobie swobodnie dobierać współpracowników do realizowanych projektów, a zatem o wiele łatwiej znaleźć tych, z którymi „Ci po drodze”.
Dlatego często powtarzam, że ja nie zarządzam, ja współpracuję.
Jakie działania podejmujesz, aby kształtować pozytywne relacje w swoim zespole / firmie?
Z natury jestem osobą dość otwartą i lubię ludzi. To przekłada się na moje relacje z innymi.
Swobodna wymiana myśli, uwag czy spostrzeżeń to jedna z podstawowych zasad panujących w zespołach, którymi zarządzam.
Staram się utrzymywać nie tylko stały kontakt z całym zespołem, ale z każdą osobą w tym zespole. Pracuję tak samo, jak każda osoba w naszym zespole.
Nie obiecujemy sobie rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrealizować, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, by dotrzymać tego, co obiecaliśmy.
Analizujemy porażki, świętujemy sukcesy i zawsze skupiamy się na celu.
Jaki jest Twój największy, dotychczasowy sukces menedżerski?
Ponieważ, tak jak wspomniałam wcześniej, mam bardzo wysoki poziom wymagań w stosunku do samej siebie, stąd nie uważam, by którekolwiek z moich osiągnięć mogło być nazwane sukcesem. Cieszy mnie, gdy osoby, z którymi pracuję, czują się dumne, że pracują w miejscu, które wspólnie tworzymy, że potrafią o tym opowiadać innym z pasją w głosie. Jednak, czy to mój sukces? Raczej sukces organizacji.
Jestem dumna z tego, jak nasi studenci czy współpracownicy „rozwijają skrzydła”, jak realizują swoje marzenia. Tylko znów – to nie mój sukces.
Jakiej decyzji menedżerskiej najbardziej żałujesz?
Staram się nie żałować niczego w życiu, bo każda sytuacja i dane do podjęcia decyzji w czasie są unikatowe. Jeżeli wiesz, że dajesz z siebie wszystko, to nie ma co tkwić w przeszłości i rozdrapywać ran. Niektóre decyzje są lepsze, inne gorsze. Ważne jest to, jakie lekcje wyciągamy z takich chwil i przypadków.
Co Cię motywuje w pracy?
Zwykle wizualizacja celu jest już dla mnie dostatecznym motywatorem do działania, pod warunkiem że cel ten jest dla mnie z jakiegoś powodu ważny i sensowny, a powodów tych dostarczają najczęściej osoby, z którymi pracuję i ich niezłomna wiara w to, że „się uda”, nawet jeżeli cel nie jest łatwy.
Jakiego szefa chciałabyś mieć?
To bardzo trudne pytanie.
Należę do osób, które uważają, że stanowiska się zajmuje, a człowiekiem się jest cały czas.
Stąd „szef” dla mnie, to nie człowiek postawiony wyżej w hierarchii organizacyjnej niż ja. „Szef” to autorytet, za którym się podąża. Jest w tym jednak pułapka, bo jeżeli jesteś tym szczęśliwcem (jak ja), że miałaś/miałeś okazję spotkać takiego człowieka, to każdy inny porównywany jest do tego jednego.
Co najbardziej lubisz w pracy Menedżerki?
Bardzo lubię mieć wpływ na to, jak funkcjonuje świat wokół mnie. Jeżeli mogę spowodować, że ludzie których spotykam na swojej drodze rozwijają skrzydła, organizacja, dla której pracuję, rozwija się i buduje swoją markę w środowisku, to jest to coś, co nadaje sens tej pracy.
Co jest najtrudniejsze w pracy Menedżerki?
Bezwzględnie praca z ludźmi.
Myślę, że dla każdego menedżera, menedżerki może to być inny obszar. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że wielu umiejętności menedżerskich można się nauczyć. W przypadku pracy z ludźmi również można przejść wiele szkoleń, a i tak zawsze trafi się na wyjątek od reguły w zachowaniu, który postawi nas w trudnej sytuacji – wyboru pomiędzy byciem fair ze sobą samym czy byciem fair w stosunku do innych.
Moje doświadczenie pokazuje jeszcze coś, co wynika jednak ze specyfiki branży, w której pracuję, praca z ludźmi jest jeszcze bardziej problematyczna, gdy wynagrodzenie nie jest elementem przetargowym w takich relacjach.
Jako doświadczona Menedżerka, jakie rady dasz młodym liderom, będącej na początku drogi zawodowej?
Należałoby zacząć od tego, że nie uważam siebie za doświadczoną menedżerkę. Praca na uczelni, nawet na stanowisku liderskim, takim jak Dziekan, nie jest porównywalna z tym, czego doświadcza menedżer np. w korporacji. Jedna płaszczyzna jest z pewnością wspólna – praca z ludźmi.
I, jeżeli cokolwiek warte jest przekazania, to fakt, że „menedżerem się bywa”. Najważniejsze to pozostać człowiekiem i nie zgubić po drodze samego siebie.
Jakbyś miała wybrać jedną osobę z biznesu, która imponuje Ci w roli Menedżera/Menedżerki to kto to by był i dlaczego?
Chyba jeszcze nie spotkałam na swojej drodze takiej osoby, ale z pewnością gdzieś tam jest. Zawodowo (czyli bardziej naukowo) wychowana zostałam przez swojego mentora, który jest dla mnie niezmiennym autorytetem. To człowiek, który zdaje się zupełnie nie dostrzegać swoich imponujących osiągnięć, potrafi idealnie ustalać priorytety, jest zawsze gotowy pomóc i przy tym wszystkim zawsze pozostaje po prostu „człowiekiem”.
Jaka jest Twoja największa pasja?
Może to brzmieć trochę dziwnie, ale moją pasją jest moja praca. Pomimo wielu momentów i sytuacji, które potrafią wyprowadzić mnie z równowagi, z radością codziennie tam wracam.
Jak oceniasz dzisiejszą kadrę menedżerską, która Cię otacza? Co byś zmieniła w ich stylu pracy?
Być może będę trochę niesprawiedliwa, ale będąc blisko nauki i tego, co mówi teoria i co wynika z badań, moja ocena kadry menedżerskiej, z którą mam do czynienia i spotykam na swojej drodze, będzie raczej surowa.
Doświadczenia i obserwacja pokazują, że menedżerowie są obecnie bardziej skupieni na celach (paradoksalnie często tylko swoich własnych) niż na ludziach, z którymi pracują.
Pojęcia takie jak „wyścig szczurów” czy „mordor” nie powstają z niczego, a oddają atmosferę, którą wprowadzają lub za którą odpowiedzialni są menedżerowie.
Spędzanie czasu na bezproduktywnych spotkaniach zamiast budowania rzeczywistych relacji z pracownikami, oderwanie od rzeczywistych działań i problemów, ale przede wszystkim (zgodnie z badaniami prowadzonymi przez prof. Portera oraz prof. Nohria z Harvardu) przekonanie, że menedżer ma zarządzać a nie pracować, to największe bolączki kadry menedżerskiej. Jeżeli dodamy do tego pychę i samozadowolenie z osiągnięć, które często nie są sukcesami menedżera a zespołu, to mamy mieszankę wybuchową i odpowiedź na pytanie, dlaczego 50% pracowników zwalnia się nie z pracy, ale ucieka od menedżera (badanie Gallupa).
Wydaje mi się, że menedżer, który rzeczywiście uczestniczy w pracy i czuje problemy swoich pracowników jest obecnie menedżerem na wagę złota.
Żadna strategia, myślenie perspektywiczne czy teoretyczna dyskusja nie zastąpi pragmatycznego doświadczenia i bezpośredniego kontaktu z szeregowym pracownikiem, klientem czy produktem. Nie uważam, by nawet największe doświadczenie w zarządzaniu, mogło być z sukcesem przeniesione na nowy grunt (nową organizację czy firmę) bez zapoznania się z tym, jak wygląda operacyjny proces wytwarzania tego, co sprzedajemy. Niestety w wielu firmach wciąż umieszcza się na stanowiskach kierowniczych osoby, które w żaden sposób nie są do tego przygotowane.
Co dla Ciebie oznacza „Manage or Die”?
Oznacza tyle, że jeżeli jako menedżer, menedżerka pozostawiasz sprawy same sobie i nie będziesz dostrzegał osób wokół siebie oraz ich problemów czy oczekiwań, to polegniesz jako menedżer. Będziesz tylko człowiekiem, któremu przydarzyło się stanowisko i któremu może ktoś odważny powie kiedyś: „ale przecież król jest nagi”.
Dziękujemy bardzo!
Anna Motylska – Kuźma - BIO:
Doktor inżynier nauk ekonomicznych, absolwentka Politechniki Wrocławskiej, Dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych w Wyższej Szkole Zarządzania i Finansów we Wrocławiu, pracownik Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu, Kierownik Zespołu Dydaktycznego Doradztwa Finansowego. Obecnie Prodziekan Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu w obszarze kierunków biznesowych, administracji i bezpieczeństwa. Autorka wielu artykułów i publikacji z zakresu zarządzania finansami i decyzji finansowych ze szczególnym uwzględnieniem ryzyka finansowego, zarządzania wartością i innowacyjnych źródeł finansowania działalności gospodarczej, w obszarze korporacyjnym, ale również firm rodzinnych.
Chcesz skontaktować się z Autorką, kliknij tutaj.
Jeżeli jesteś Menedżerką lub Menedżerem z doświadczeniem i chcesz podzielić się nim z innymi w ramach naszego cyklu wywiadów, koniecznie napisz do nas kontakt@manageordie.org
Cykl wywiadów prezentowany będzie 1 x w miesiącu w następujących miejscach:
FanPage Manage or Die (Facebook)
Comments