Ludzie, którzy czekają na czarodziejską różdżkę nie dostrzegają, że sami są tą różdżką (People who wait for a magic wand fail to see that they are the magic wand, Th. Leonard). Moc coachingu, w odróżnieniu od mocy różdżki, ma to do siebie, że jest jak najbardziej realistyczna i mierzalna. Opiera się na wielu racjonalnych mechanizmach, metodach oraz celowych, systematycznych działaniach, a żadne z nich nie mają nic wspólnego z magią. No chyba, że ich efekt.
Sednem coachingu jest przestrzeń i cisza. Czyli czas zarezerwowany na głębokie zastanowienie się i na myślenie o swoich wartościach. W obecnym, jakże zmiennym, pełnym szumów, natłoku i nadmiaru, świecie te dwa proste elementy stają się deficytowe. Same okoliczności, gdy otrzymujemy możliwość przestrzeni dla myśli i ciszy, wydają się nienaturalne i mogą być źródłem niepewności. A w procesie coachingowym to jedne z najcenniejszych momentów! Tak cenne, że warto poświęcić im więcej czasu: bywają sesje mocno milczące, gdzie myśli klienta biegną wielowątkowymi drogami coraz śmielej, odważniej, bardziej kreatywnie, w sposób nieskrępowany i pozornie nieuporządkowany. A najbardziej zdumiewające, nawet dla samego klienta, jest to, jak z tej galopady nieoczekiwanie wyłania się jasne, klarowne, doskonałe rozwiązanie. Proste do zastosowania i przyjaźnie bliskie klientowi oraz sprzyjające otoczeniu klienta – bo nastawienie wygrana-wygrana również jest fundamentem coachingu. Ot, taka naturalna, racjonalna magia wynikająca z przestrzeni dla myśli i twórczej ciszy.
Obserwuję nieraz, że klienci przyzwyczajając się do owej ciszy, coraz chętniej i efektywniej z niej korzystają: mózg wówczas pracuje intensywnie, równie intensywnie odpoczywając. Tak działa coaching.
Esencjonalnym dopełnieniem przestrzeni i ciszy są dogłębne, ważne pytania. Szerokie, otwarte, pobudzające kolejne ścieżki myśli, takie, które w codziennym życiu zazwyczaj w ogóle nie są stawiane. Klient wówczas zatrzymuje się nad danym elementem i ogląda go z wielu perspektyw, dotychczas ukrytych przed jego wzrokiem. Podróżuje do wiecznie zacienionej strony księżyca i ją odkrywa. A same pytania mogą brzmieć zaskakująco prosto: Co ci to da? I?...
Kolejnym elementem jest pozytywny język: pozytywny zarówno w semantyce, jak i intencjach. Moje doświadczenie wskazuje, że zapytanie o pozytywną stronę nawet negatywnych zdarzeń może przynieść dla klienta niezwykle odkrywcze wnioski. Zapytałam kiedyś klientkę, która chciała pozbyć się nieśmiałości: A co dobrego ta nieśmiałość ci daje? Negatywne podejście przeszło w zaskoczenie, a w efekcie klientka zaczęła wyliczać tak wartościowe, mocne strony swojej „wady”, że finalnie zainspirowały ją one do bardzo ciekawej pracy z nieśmiałością. Pozytywny język bardzo inspiruje, a gdy ludzie są zainspirowani, nie potrzebują motywacji (When people are inspired, they don't need motivation, Th. Leonard). Tak pozytywnie właśnie działa dobry coaching.
Executive coaching jest mocno osadzony w realnej sferze biznesowej i nawet najbardziej cenny dla sfery intelektualnej i kreatywnej czas, może okazać się niewystarczający dla klienta-menedżera. Dlatego niezwykle ważnym elementem jest spinająca całość klamra: precyzyjne wyznaczenie celów oraz planowanie, wdrażanie i monitorowanie działań. Cele ekonomiczne, finansowe, projektowe, etc. wytyczane są na co dzień w biznesie. Cele coachingowe mogą być tożsame, z tą jednak różnicą, że są nierozerwalnie i bezpośrednio związane z klientem. I bardzo precyzyjne. W moje praktyce coachingowej przyjęłam zasadę, iż o cel pytam kilkukrotnie. Zazwyczaj odpowiedzi są różne, a każda kolejna przybliża do rzeczywiście istotnego celu. Wielu moich klientów-menedżerów wyraża nawet zaskoczenie, iż definiowanie celów może być tak trudne. Jest to jednak nieodzowny punkt wyjścia do zaplanowania działań oraz ich zrealizowania. Ten obszar rzeczywistych aktywności odbywa się między sesjami i jest również wspólnie monitorowany.
Poprzez ważne pytania, przestrzeń i ciszę oraz pobudzoną inspirację, klient w obliczu celu znajduje rozwiązania i planuje kolejne kroki. Ot, typowo menedżerskie podejście. Racjonalne, kreatywne, zorganizowane, z planowaniem i monitorowaniem postępów. Bo właśnie w tak systematyczny i zorientowany na cel sposób działa coaching. I nic tu z magii.
Choć myślę, że wielu klientów by przyznało, że jednak ledwie wyczuwalna mgiełka czarów gdzieś tu się unosi…
Artykuł jest częścią (3 z 7 artykułów) serii pt. O coachingu po ludzku, dedykowanej Menedżerkom i Menedżerom zainteresowanym praktycznym zastosowaniem coachingu w biznesie.
Informacje o Autorce: Sylwia Gołuchowska
HR Director, PCC ICF Executive Coach, Executive MBA
- Od ponad 20 lat pełni funkcje menedżerskie w obszarze HR, od kilkunastu zarządza tym obszarem z perspektywy strategicznej i międzynarodowej (obecnie: Dyrektor HR, kraje Europy Centralnej).
- Wchodząc w skład zespołu zarządzającego odpowiada za kształtowanie kultury i struktury organizacyjnej, startegię komunikacji, politykę wynagrodzeń i zarządzanie efektywnością, uczestniczy w dużych procesach zmiany, przejęcia i integracji, wdrażania innowacyjnych rozwiązań. Szczególnie jednak koncentruje się na rozwoju pracowników: programy rozwoju dla menedżerów, zarządzanie kompetencjami, systemy szkoleniowe, programy talentów, plany sukcesji.
- Posiada wykształcenie menedżerskie, m.in. ukończyła Executive MBA na Aalto University School of Business, Helsinki. Prowadzi prelekcje dla studentów, prezentacje na konferencjach HR w Polsce i Europie, jest autorką wielu artykułów o tematyce coachingu i HR.
- Jest executive coachem PCC ICF, pracuje z międzynarodowa kadrą menedżerską.
Dzięki Tym artykułom, autorstwa Sylwii Gołuchowskiej, zrozumiałem ostatecznie czym jest coaching i jak praktyczny wpływ może mieć na rozwój Pracowników i Liderów.